Marszałek Sejmu Kuchciński w liście odczytanym przez Małgorzatę Gosiewską, wicemarszałek Sejmu w czasie uroczystości pod pomnikiem Ofiar Ludobójstwa napisał: "Wołyń przez lata przemilczany dziś urósł do rangi symbolu ludobójstwa oraz nierozlicznych zbrodni, niewymownego cierpienia mieszkańców kresów II RP i bohaterstwa żołnierzy Armii Krajowej walczących na dawnych ziemiach Polski". W ocenie marszałka, "jest on świadectwem ogromu bólu jakie niesie nienawiść podsycana przez nacjonalistyczną oraz totalitarną ideologię. Z relacji cudem ocalałych ofiar wyłaniają się obrazy niewyobrażalnego okrucieństwa, pogardy dla drugiego człowieka i braku szacunku dla chrześcijańskich wartości".

Reklama

Musimy zrobić wszystko, by zgłębić przyczyny wołyńskiego zła i w przyszłości skutecznie zapobiegać niszczącej sile nienawiści - podkreślił premier Mateusz Morawiecki w liście odczytanym przez sekretarz stanu Annę Schmidt-Rodziewicz. "W Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przed 76 laty przez ukraińskich nacjonalistów oddajemy hołd obywatelom II RP, zamordowanym w latach 1942-1947 na terenie województw południowo-wschodnich. Raz jeszcze składamy zobowiązanie, że nie spoczniemy póki cała prawda o tej okrutnej zbrodni nie zostanie wyjaśniona, a nasi rodacy do dziś pogrzebani w tysiącach bezimiennych mogił nie zostaną godnie upamiętnieni" - napisał premier w liście.

Morawiecki przypomniał, że 11 lipca 1943 r. zwany "krwawą niedzielą" był dniem największej fali zbrodni dokonanych na Wołyniu. "Była to kulminacja ludobójstwa porażającego nie tylko liczbą zgładzonych, nie tylko niewyobrażalną bezwzględnością, ale też metodycznym, zaplanowanym działaniem, które miało przynieść efekt antypolskiej czystki etnicznej. Jak dodał, "nie możemy spocząć w wysiłkach, by odnaleźć tych, którzy do dziś leżą w bezimiennych mogiłach". "Musimy też zrobić wszystko, by zgłębić przyczyny wołyńskiego zła i w przyszłości skutecznie zapobiegać niszczącej sile nienawiści" - zaznaczył premier.

Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk powiedział, że "bez pamięci, bez prawdy, nie można budować współczesnego gmachu i dobrych relacji między narodami i państwami. Pamięć i prawda to fundament". Przypomniał, zdanie, zapisane przez ojca księdza Tadeusza Iaskowicza-Zaleskiego, któremu udało się uniknąć mordu "mieszkańców Wołynia, Małopolski wschodniej i Kresów wschodnich, zabijano dwukrotnie. Po raz pierwszy siekierami, piłami, młotami, mordując bezbronne dzieci, kobiety, starców, kapłanów, którzy wraz z ludem modlili się w kościołach na tych niedokończonych mszach z 11 lipca 1943 r., ale później mordowano ich po raz drugi, zabijając pamięć o nich i prawdę". Jego zdaniem, "to nie zakończy się, dopóki nie zostaną oni odnalezieni, pochowani, gdy na ich grobach znajdą się krzyże, a na ich mogiłach ich nazwiska". - Bo jeżeli tak się nie stanie, to morderstwo dokonywane na naszych obywatelach trwa nadal - mówił.

Reklama

Zastępca Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Krzysztof Szwagrzyk powiedział, że aktualne są słowa z "Antygony" Sofoklesa: "nieszczęsne zwłoki, bez czci pozostały, by nikt ich płakać, grześć się nie ważył. Mają więc leżeć bez łez i bez grobu". - Dla nas (...) Polaków dramat Antygony, która podjęła heroiczny trud zagrożony utratą życia, wysiłek pogrzebania swojego zamordowanego brata, nie jest wyłącznie odległym w czasie i przestrzeni dramatem antycznym - podkreślił. - Dla nas Polaków (...) to tragedia nie antyczna, a współczesna, którą przeżywamy co dzień od nowa. Współczesna Polska Antygona stoi dzisiaj w milczeniu przed zamkniętym szlabanem na przejściu granicznym z Ukrainą i czeka, aby po ponad 70 latach mogła pochować swojego zamordowanego w 1943 r. brata - powiedział.

Prezes Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów Szczepan Siekierka powiedział, że "osobiście jako 17-latek zdejmował dzieci ze sztachet w lutym 1945 roku, w miejscowości Kończaki w powiecie rohatyńskim". Powiedział, że "stowarzyszenie zgromadziło 25 tys. relacji od świadków, którzy przeżyli te mordy". - W chwili obecnej, gdy ukaranie sprawców niepomiernych zbrodni z uwagi na upływ czasu wymyka się z ludzkiego wymiaru sprawiedliwości, dla przywrócenia ofiarom ich godności stowarzyszenie nasze oczekuje od władz państwowych podjęcia działań dyplomatycznych zmierzających do uzyskania możliwości lokalizacji i miejsc zbrodni, przeprowadzenia ekshumacji oraz dokonania uroczystych pochówków - powiedział. Według Siekierki "konieczne jest również zaangażowanie IPN, aby wspólnie ze stowarzyszeniem, na podstawie dokumentów które mamy opracowano syntezy ludobójczej akcji na kresach II RP ze szczególnym wskazaniem jej sprawców".

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski powiedział, że "od wielu lat środowisko rodzin ofiar ukraińskiego ludobójstwa upomina się o prawdę i pamięć". - W ciągu lat słyszeliśmy wiele obietnic. (...) Pomimo sukcesów takich jak uchwała Sejmu z 2016 roku, zasadnicza sprawa czyli pochówek ofiar nie jest w żaden sposób zrealizowany. Ostatnie pochówki odbyły się osiem lat temu. (...) Od ośmiu lat kolejne ekipy rządowe i kolejne władze parlamentarne nie zrobiły nic, aby ekshumować te ofiary, pochować tak jak nakazuje tradycja chrześcijańska i europejska - dodał. Jego zdaniem "wsparcie dla Ukrainy jest bezkrytyczne, niczego od tego państwa się nie wymaga - ani pochowania ofiar, ani przerwania kultu ludobójców". - Jeżeli prezydent domaga się od Trybunału Konstytucyjnego, żeby usunął (z Ustawy O IPN - PAP) słowa, które są tutaj wypisane, czyli "nacjonaliści ukraińscy" i "Małopolska Wschodnia", to w czyim interesie jest to usunięcie z ustawy? Prawda historyczna nie może być usuwana z ustaw - podkreślił Isakowicz-Zaleski.

Reklama

Pomordowanych uczczono apelem pamięci.

Podczas uroczystości nadano odznaczenia Pro Bono Poloniae osobom zasłużonym w kultywowaniu pamięci o ofiarach ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczpospolitej Szczepanowi Siekierce, Ewie Siemaszko, Władysławowi Siemaszko i Annie Lewak. Szef UDSKiOR odznaczył również medalem Pro Patria Ks. Edwarda Mariana Rybczyńskiego i Czesława Nikodema Filipowskiego.

Pod pomnikami Ofiar Ludobójstwa i 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej złożono wieńce.

Pod pomnikiem 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej prezes Okręgu Wołyńskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Anna Lewak, powiedziała, że w 75. rocznicę na skwerze wołyńskim oddajemy cześć uczestnikom akcji "Burza" na Wołyniu. Przypomniała, że "Burza" rozpoczęła się na Wołyniu w styczniu 1944 r. - Oddajemy hołd bohaterskiej 27. dywizji piechoty Armii Krajowej, jej pięciu dowódcom i dowódcom dziewięciu batalionów i dziewięciu oddziałów partyzanckich. W szeregach dywizji walczyło ponad 6,5 tysiąca żołnierzy. Wielu było ciężko doświadczonych utratą rodzin zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów z OUN UPA. Od 1944 r. stoczyli ponad 60 bitew z frontowymi jednostkami niemieckimi i kureniami UPA - mówiła.