Ta decyzja, jej trwałość, jej rzeczywisty sens, znaczenie, jest przedmiotem różnorodnych dyskusji. Nie do końca jest jasne, czy ona oznacza, że naprawdę nie będzie kandydował, czy też jest tylko pewnym rodzajem wezwania do pomocy, wezwania do integracji tzw. opozycji liberalno-postkomunistycznej i nadzieją na to, że się sytuacja w opinii publicznej jeszcze zmieni, czy też rzeczywistym rozstrzygnięciem i ostatecznym odcięciem możliwości kandydowania przynajmniej w ciągu najbliższych wyborów - podkreślił Macierewicz w felietonie "Głos Polski" w Radiu Maryja i Telewizji Trwam.

Reklama

Były minister obrony zwrócił uwagę na uzasadnienie przez Tuska decyzji o niekandydowaniu.

To, co przede wszystkim wiele osób podkreśla – chodziłoby o decyzję związaną z podwyższeniem wieku emerytalnego, bo to rzeczywiście był taki symbol antyspołecznej polityki Platformy Obywatelskiej, która uderzała w ludzi najstarszych, uderzała w najsłabszych, uderzała w ludzi zepchniętych przez zarówno przedtem wieloletnie rządy komunistyczne, jak i potem przez rządy liberalne, na margines i którzy raz jeszcze zostali po prostu potraktowani jak siła robocza - mówił.

Macierewicz zaznaczył, że w okresie rządów Tuska doszło do wielu istotnych zmian w polityce zagranicznej, zwłaszcza na linii niemiecko-rosyjskiej, ale też innych dramatycznych, "strasznych" wydarzeń, które wciąż nad Polską ciążą.

Reklama

Jak rozumiem, ma świadomość swojej osobistej odpowiedzialności, swojego negatywnego wkładu w to, co się stało, i co taką olbrzymią tragedią narodową zawisło nad naszym krajem. Jest także szereg innych kwestii, które z tym można łączyć i które pan Donald uznaje, obciążające i jego formację. Warto to dzisiaj przypomnieć, zwłaszcza wtedy, gdy ta formacja próbuje powrócić do kursu promującego różnorodne antywartości komunistyczne i postkomunistyczne - wskazał.

Poseł mówił m.in. o wywieszaniu tęczowej flagi, zakłamywaniu historii i wracaniu do komunistycznego kształtu historii Polski i polskiej świadomości narodowej, zmienianiu nazw ulic. Podkreślił, że Polsce niezbędna jest jedność narodowa i podczas ostatnich wyborów ta jedność została zademonstrowana przez głosowanie na wartości narodowe i chrześcijańskie.

Warto, żebyśmy wszyscy, wszyscy Polacy, to właśnie zrozumieli i wyciągnęli z tego wnioski. To nie znaczy, że we wszystkich kwestiach musimy się zgadzać politycznie, ale to znaczy, że musimy rezygnować z takiego działania, które doprowadza do rekomunizacji. Z takiego działania, które było dziedzictwem okupacji sowieckiej w Polsce i które niektórzy – być może ze względów prowokacyjnych – próbują raz jeszcze w Polsce przywołać. Mam nadzieję, wierzę w to głęboko, że większość narodu nigdy takich działań nie zaaprobuje i że ta decyzja, wyrażona w wyborach sejmowych, jest otwarciem nowej karty w historii Rzeczypospolitej Polskiej - stwierdził.

Reklama

Donald Tusk o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich poinformował we wtorek. Ogłaszam tę decyzję dzisiaj, bo czas nagli, a nie chciałbym w żaden sposób utrudniać opozycji procesu wyłaniania kandydatur - oświadczył wówczas były premier.

Uważam, że możemy te wybory wygrać, ale do tego potrzebna jest kandydatura, która nie jest obciążana bagażem trudnych, niepopularnych decyzji, a ja takim bagażem jestem obciążony od czasów, kiedy byłem premierem - podkreślił Tusk. Zapowiedział, że będzie wspierał kandydata opozycji w nadchodzących wyborach prezydenckich.

Były premier zadeklarował też, że wykorzysta każdą możliwość, aby nadal wzmacniać pozycję Polski w Europie i na świecie.