Agata Szczepańska: Z powodu epidemii koronawirusa zawieszono prace nad nowelizacją ustawy o zawodzie lekarza, która ma wprowadzić ułatwienia w zatrudnianiu medyków spoza UE. A może właśnie teraz takie mechanizmy mogłyby okazać się przydatne?
Ewgenij Mozgunow (anestezjolog ze szpitala w Opolu): Moim zdaniem rząd powinien teraz wyciągnąć rękę do lekarzy imigrantów i nadać im uprawnienia w trybie przyspieszonym. Warto zobaczyć, jak to robią np. Hiszpania, Włochy, Czechy czy Stany Zjednoczone. Za chwilę ich śladem pójdzie wiele innych krajów, coraz bardziej odczuwających brak lekarzy. Wielka Brytania powołuje do pracy wszystkich medyków z zawieszonym prawem wykonywania zawodu (PWZ) i emerytów. Zamiast rzucać do walki nieopierzonych studentów, warto pokazać lekarzom, którzy walczą z systemem o uznanie swoich kwalifikacji, że są tu mile widziani i ich pomoc jest potrzebna. Większość z nich to specjaliści z wieloletnim doświadczeniem.
Ilu może być takich lekarzy?
Reklama
Można wstępnie oszacować, że obecnie w Polsce przebywa około tysiąca lekarzy w trakcie przygotowań do nostryfikacji oraz ok. 300–500 już po nostryfikacji, ale przed egzaminem językowym w Naczelnej Izbie Lekarskiej (NIL) albo w trakcie stażu podyplomowego. Do tego jest ok. 1,5–2 tys. osób z czynnym prawem wykonywania zawodu i specjalizacją zrobioną poza granicami Polski, którzy nie składali wniosków o uznanie specjalizacji do Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego (CMKP), ale mają doświadczenie w pracy jako specjaliści w kraju ojczystym.
Reklama
Zapowiedziane ułatwienia bardzo niepokoją polskie środowisko lekarskie. Skąd się pana zdaniem biorą te obawy?
Trudno powiedzieć. Na pewno jest lęk, że obcokrajowcy z mniej zamożnych krajów zgodzą się pracować za niższe stawki. Ale w Polsce brakuje ok. 68 tys. lekarzy, a obecnie uprawnienia po nostryfikacji dyplomów uzyskuje 150–300 osób rocznie. Nawet gdyby ta liczba zwiększyła się dziesięciokrotnie – w co nie wierzę – będzie to razem 1,5 tys. osób. Deficyt dzięki temu wyrównałby się dopiero po 40 latach, więc nadal to przede wszystkim polscy medycy będą dyktować warunki. Inne kraje podobnych obaw nie mają. Wiele państw stara się wręcz przyciągnąć do siebie lekarzy z zagranicy. My się obudziliśmy dość późno i jesteśmy daleko w tyle. W Polsce odsetek lekarzy z dyplomem zagranicznej uczelni jest bardzo niski – to zaledwie 1,8 proc. liczby medyków z czynnym PWZ, czyli ponad 2,5 tys. osób. Tymczasem średnia unijna to 10 proc., a w krajach OECD – 16,9 proc. Znacznie wyższe odsetki mają kraje anglosaskie: Kanada – 24 proc., USA – 25 proc., Wielka Brytania – 27 proc., Australia – 32 proc., Irlandia – 39 proc., Nowa Zelandia – 42 proc., a w Izraelu to aż 58 proc.
Akcja #BrawaDlaWas / Materiały prasowe