Tego typu działania miałyby być odwetem za zestrzelenie przez tureckie myśliwce rosyjskiego bombowca. Już w środę na granicach Rosji zaostrzono kontrolę transportów pochodzących z Turcji.
W czarnomorskich portach celnicy nie przepuszczali tureckich towarów, a na gruzińsko-rosyjskiej granicy ustawiła się długa kolejka tureckich ciężarówek, które nie mogły wjechać do Rosji.
Według dziennika "Kommiersant", jeśli zapadną ostateczne decyzje, Moskwa wprowadzi embargo na handel z Turcją: produktami spożywczymi, tekstyliami, a także może ograniczyć lub wstrzymać dostawy surowców energetycznych.
Ale rzecznik prezydenta Władimira Putina zaprzeczył medialnym spekulacjom. Kremlowski rzecznik zapewnił, że Rosja nie zamierza wprowadzać żadnych ograniczeń handlowych w kontaktach z Turcją. Dmitrij Pieskow wyjaśnił, że szczegółowe kontrole tureckich towarów są związane z zaostrzeniem sytuacji politycznej na linii Moskwa - Ankara.
Żadnego embarga nie wprowadzamy, ale w związku z nasileniem się zjawisk ekstremistycznych rzeczywiście podjęliśmy dodatkowe kontrole - cytuje rzecznika prezydenta agencja TASS. Podkreślił on przy tym, że nieprzewidywalność Turcji zmusza do ostrożności.