Waldemar Kraska komentował w radiowej Trójce rosnącą liczbę zakażonych medyków. "Procedury, które są wprowadzone w służbie zdrowia niestety czasem są bagatelizowane przez pracowników. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, bo znam swoich kolegów, którzy czasem nawet nie wiedzą, że takie procedury są, aczkolwiek ta świadomość z dnia na dzień rośnie" - stwierdził. "aka trochę nonszalancja niestety niektórych medyków, szczególnie tych starszych, którzy wiele lat przeżyli w służbie zdrowia i niejedno widzieli. Myślę, że jednak to z dnia na dzień się zmienia, zabezpieczają siebie i swoich pacjentów nie narażają na zakażenie, bo jak się okazuje, niestety personel medyczny w wielu przypadkach zakaził swoich pacjentów - dodał.

Reklama

Te słowa wywołały wściekłość Naczelnej Rady Lekarskiej. Wysłała ona pismo do premiera z żądaniem dymisji wiceministra zdrowia. "Z wypowiedzi tej wynika, że pracownicy medyczni bagatelizują procedury związane z koronawirusem, wprowadzane w placówkach ochrony zdrowia, zasugerowano również, że niektórych – zwłaszcza starszych – pracowników medycznych cechuje nonszalancja w podejściu do tych procedur. Minister Waldemar Kraska zarzucił wreszcie, że część środowiska medycznego w ogóle nie wie o istnieniu procedur związanych z epidemią koronawirusa" - piszą lekarze. Ich zdaniem "główną przyczyną zakażeń wśród personelu medycznego są skrajne niedobory środków ochrony osobistej w większości placówek ochrony zdrowia w Polsce".

Rzecznik rządu - jak informuje TVN24 - tłumaczy wiceszefa resortu. Wojciech Andrusiewicz zapewnia, że Kraska nie chciał zarzucić lekarzom ignorowania procedur. Mamy dziś do czynienia z sytuacją ekstremalną, z sytuacją epidemii i wszyscy podlegamy sytuacji dużego stresu.Jeżeli słowa ministra mogły zostać odebrane jako jakikolwiek zarzut w stronę personelu medycznego, to należą się oczywiście przeprosiny. Lekarze i cały personel medyczny to dziś najważniejsze osoby na froncie walki z epidemią i za to należy im się wielki szacunek – podsumował.

Reklama