Słynny przetarg na zakup ponad 300 samochodów dla administracji państwowej rozstrzygnięty. Pierwotnie Centrum Obsługi Administracji Rządowej na sfinansowanie floty przeznaczyło ok. 29 mln zł. Ostatecznie jednak wychodzi na to, że nowe auta będą kosztować więcej, bo ponad 31,4 mln zł. Kwota wynika z sumowania 16 ofert, które urzędnicy wskazali jako najkorzystniejsze w poszczególnych kategoriach.

Reklama
Skoda Octavia RS iV / dziennik.pl

Najwięcej bo przeszło 10,6 mln zł mają kosztować samochody z pierwszej kategorii (benzynowe segment B kombi/SUV/kompaktowy hatchback) – tu zwycięzcą okazał się diler Skody z Lublina.

Samochody elektryczne segmentu C za ponad 4,5 mln zł dostarczy diler marek Kia i Hyundai z Łodzi. Ten sam przedstawiciel koreańskich producentów sprzeda rządowi również kompaktowe SUV-y z napędem 4x4 za 2,8 mln zł.

Kia e-Niro i e-Soul / Kia
Reklama

Sedany segmentu D o mocy przynajmniej 150 KM dostarczy diler Renault z Opola. Z kolei 180-konne limuzyny (benzynowe i z silnikiem Diesla) tej samej klasy zapewni przedstawiciel Opla z Katowic.

Limuzyny segmentu D z napędem 4x4 i silnikiem benzynowym za 1,9 mln zł sprawi urzędnikom diler BMW z Częstochowy. Kryteria spełnia model serii 5.

BMW serii 5 / BMW / Tom Kirkpatrick

Do tego w zapotrzebowaniu znalazły się również samochody hybrydowe segmentu D. Tu z trofeum w garści wyszedł diler Toyoty z Radomia. Urzędnicy uznali, że jego oferta opiewająca na ponad 1 mln zł jest lepsza niż przedstawicieli Skody czy BMW. To oznacza, że urzędnicy będą podróżować nową generacją Camry. Ten sam przedstawiciel japońskiej marki za 450 tys. zł dostarczy także hybrydowe kompaktowe kombi (Corolla).

Toyota Camry Hybrid / Toyota

Samochody ważniejsze niż małe firmy?

Samochody trafią do 70 instytucji, w tym ministerstwa (m.in. MON, MSWiA, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, finansów, spraw zagranicznych czy zdrowia), ale też Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. W chwili ogłoszenia przetargu rząd zebrał baty za rozrzutność w dobie kryzysu wywołanego pandemią. Pojawiały się pytania, dlaczego 300 nowych samochodów, a nie karetki.

Także teraz opozycja nie szczędzi cierpkich słów.

– Zamiast zająć się ratowaniem miejsc pracy, rząd PiS zajmuje się służbowymi autami powiedział dziennik.pl Krzysztof Brejza, senator Platformy Obywatelskiej. – Wcześniej w obliczu panującego kryzysu apelowałem do premiera Kaczyńskiego o anulowanie zakupu limuzyn za 5,5 mln dla SOP. W odpowiedzi MSWiA stwierdziło, że muszą kupować, bo za mało takich zakupów było za rządów PO-PSL. Ta władza oderwała się od rzeczywistości, straciła wszelkie hamulce – środki zamiast na limuzyny powinny trafić na ratowanie miejsc pracy upadających małych firm – skwitował.